Cieszy nas fakt, że coraz więcej Polaków kupuje polisę turystyczną na wyjazd za granicę. Rośnie nasza świadomość ubezpieczeniowa, w mediach często słyszymy historie osób, których wakacje kosztowały kilkanaście tysięcy euro tylko i wyłącznie dlatego, że rozchorowali się za granicą. Zatem ubezpieczamy się, ale często robimy to na odczepnego, bez zastanowienia się – nic zatem dziwnego, że nie unikamy licznych błędów.
Można zapytać – przecież mam ubezpieczenie, no to o co Wam jeszcze chodzi? Tylko polisa polisie nierówna, nie każde ubezpieczenie gwarantuje 100% ochrony w danej sytuacji. Polisa musi być dopasowana indywidualnie do każdego wyjazdu i każdej osoby. Dlatego przygotowaliśmy listę 5 najczęściej popełnianych przy wyborze polisy błędów – ich uniknięcie z pewnością pozwoli na wybór ubezpieczenia turystycznego szytego na miarę.
1. Nie czytam OWU….
… bo za długie, bo za mały druczek, a po co za tym kto dziś czyta umowy? Może i prawda – ale takie nieczytanie ważnych dokumentów w wielu przypadkach źle się skończy – po co więc powielać niechlubny schemat? Lektura OWU, czyli Ogólnych Warunów Ubezpieczenia jest wskazana przy zakupie polisy. Nie trzeba czytać ich od deski do deski, ale warto przynajmniej zapoznać się z definicjami poszczególnych elementów polisy, zobaczyć co one zapewniają, koniecznie trzeba poświęcić choć chwilkę wyłączeniom ochrony ubezpieczeniowej – żeby wiedzieć w jakich sytuacjach towarzystwo ubezpieczeniowe ma prawo odmówić swojego wsparcia. Zakup ubezpieczenia jest równoznaczny z akceptacją OWU – lepiej więc wiedzieć, na co się piszemy. Wtedy żadne zdarzenie nas nie zaskoczy i będziemy wiedzieli, czego nie robić albo jak się zachować podczas podróży, by móc liczyć na wypłatę z ubezpieczenia. Przeczytaj więcej, jak czytać OWU.
2. Kupuję polisę na 5 minut przed wyjazdem
Skoro zakup ubezpieczenia jest taki prosty, to po co mam wcześniej to robić? Usiądę na lotnisku, wejdę do sieci i kupię, co trzeba. Owszem – tak też się da, ale kupowanie polisy na ostatnią chwilę lepiej zostawić sobie na awaryjne sytuacje. Jeśli zaraz wyjeżdżamy, to zależy nam na tym, by jak najszybciej coś kupić – nie mamy czasu na zapoznanie się ze szczegółami ubezpieczenia, nie mówiąc już o lekturze OWU. Decydujemy się na pierwszą, lepsza ofertę, bez dopasowania jej pod kątem swoich potrzeb. Mało tego – wiele towarzystw ubezpieczeniowych nie pozwala na zakup polisy w dniu wyjazdu, wówczas będziemy zmuszeni rozpocząć ochronę dopiero od następnego dnia – jeśli coś wydarzyłoby się w dniu wyjazdu, nie możemy liczyć na pomoc ubezpieczyciela. Zdarza się też czasem, że gdzieś się pomylimy, zrobimy literówkę (co podczas kupowania na szybko się niestety zdarza) – czas poprawy dodatkowo opóźni otrzymanie polisy. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem będzie zakup ubezpieczenia na przynajmniej dzień przed podróżą – wczas wszystko na spokojnie sprawdzimy.
3. Kupię polisę za granicą
Przecież mam tam internet, co za różnica, czy zrobię to w Polsce czy z Egiptu czy z jakiekolwiek innego miejsca na świecie. Otóż jest różnica – i to duża. Towarzystwa ubezpieczeniowe przewidują coś takiego jak karencja. Oznacza to, że ubezpieczyciel zastrzega sobie, że polisa zakupiona za granica zacznie działać dopiero po pewnym czasie – w ten sposób chroni się przed wyłudzeniem odszkodowania (gdyby ktoś zakupił ubezpieczenie już po nieszczęśliwym zdarzeniu). Karencja w przypadku polis turystycznych trwa zwykle od 2 do 7 dni. Jeśli kupiliśmy ubezpieczenie już po wyjeździe z Polski ten czas (zależnie od ustaleń towarzystwa zamieszonych w OWU) będziemy pozbawieni ochrony – a to zbyt duże ryzyko.
4. 10 000 euro kosztów leczenia na pewno wystarczy
Tego nigdy na pewno nie wiemy. Faktycznie, może się zdarzyć, że nie skorzystamy z polisy w ogóle albo potrzebna nam będzie jedna wizyta u lekarza. Jednakże – gdybać sobie możemy, a ubezpieczenie ma nam zapewnić pełną ochronę. Na terenie Europy, gdzie możemy korzystając również z EKUZ 20 000 euro to takie absolutne minimum. Poza Europą sumę gwarantowaną kosztów leczenia należy dopasować do faktycznych opłat za usługi medyczne, jakie obowiązują w danym kraju (możesz sprawdzić to w naszym Poradniku lub na stronach MSZ – Polak Za Granicą). Warto pamiętać, że w USA, Australii, Kanadzie czy w innych wysokorozwiniętych krajach mogą być one naprawdę horrendalnie wysokie – wówczas należy zdecydować się na bardzo wysoką sumę gwarantowaną czy nawet na opcję kosztów leczenia bez limitu (np. w przypadku dłuższych wyjazdów).
5. Rozszerzenia? Na co to komu!
No cóż, skoro ubezpieczyciele je wymyślili, to chyba mieli jakiś powód, prawda? Tutaj znów kłania nam się czytanie (a raczej nieczytanie) OWU. W wyłączeniach ochrony towarzystw ubezpieczeniowych jasno są omówione przypadki, w których brak dodatkowego rozszerzenia będzie skutkowała nieudzieleniem pomocy. Dotyczy to chorób przewlekłych (np. nadciśnienia, cukrzycy, astmy – a są to dość powszechne schorzenia) oraz uprawiania sportów ekstremalnych i podwyższonego ryzyka (a według ubezpieczyciela takim jest np. popularna jazda na bananie nad morzem, wyjście w wyższe partie gór, surfing czy safari). Wiąże się to z dodatkową składką – ale lepiej wydać więcej i zapewnić sobie pełną ochronę niż kupić ubezpieczenie, które będzie nic niewarte.
Ubezpieczenie turystyczne szyte na miarę
Człowiek uczy się całe życie – nie nierzadko na błędach (z tym, że najlepiej robić to na cudzych, mniejsze straty). Dlatego mamy nadzieję, że od dziś będziecie unikać najczęściej popełnianych pomyłek przy zakupie polisy. W tym na pewno pomoże Wam nasz kalkulator ubezpieczeń turystycznych – za jego pomocą zapoznasz się ze szczegółami oferty, przeczytasz OWU, wybierzesz rozszerzenia, dopasujesz poszczególne elementy polisy do swojego wyjazdu i swoich potrzeb i zakupisz je online, wygodnie i szybko. Jeśli już się ubezpieczamy, to zadbajmy by ochrona była pełnowartościowa i zgodna z tym, czego potrzebujemy. Wtedy podczas podróży nic nas nie zaskoczy!