Najczęściej do wypadków z udziałem narciarzy dochodzi na terenie Włoch, co stanowi 36% wszystkich nieszczęśliwych zdarzeń poza granicami Polski. Na drugim miejscu uplasowała się Austria z 21% wypadków. Kolejne pozycje zajmują Francja (8%), Czechy (5%) i Słowacja (4%). Z kolei w Polsce każdego dnia w sezonie zimowym zakopiański szpital zużywa 50 kg gipsu. Jakie kontuzje najczęściej przydarzają się narciarzom? I co jest ich przyczyną?
Skręcenia, stłuczenia i złamania kończyn dolnych zdecydowanie zdarzają się najczęściej – wynika to ze specyfiki jazdy na nartach. Takie wypadki kończą się zazwyczaj na założeniu gipsu lub na operacji i rehabilitacji. W parze z tymi kontuzjami idą też , rozcięte łuki brwiowe, złamane nosy oraz rozcięte wargi. Ze względu na wciąż małą popularność jazdy w kasku, zwłaszcza na polskich stokach, narciarze mają do czynienia z urazami głowy – mniej lub bardziej poważnymi. Równie często zdarza się, że narciarz upadając, próbuje ratować się podparciem ręką – a to z kolei doprowadza do zwichnięcia stawu barkowego i konieczne jest założenie gipsu lub innego usztywnienia. Rzadziej dochodzi do naprawdę poważnych wypadków, które sporadycznie, bo sporadycznie, ale wciąż mają miejsce – złamań otwartych, urazów kręgosłupa, utraty przytomności czy zatrzymanie akcji serca. Te zdarzenia najczęściej są spowodowane zderzeniami (np. z drzewem albo sprzętem do naśnieżania stoku), do których dochodzi przy dużej prędkości.
Szybka jazda, mała wyobraźnia i brak pokory – przyczyny wypadków na nartach
Nawet mała kontuzja na stoku to ma swój ciąg dalszy w szpitalu. Niestety – przewrócenie się przy dużej prędkości czy zderzenie z innym narciarzem to nie przelewki. Mimo to winę za wypadki, do których dochodzi przy jeździe na nartach czy snowboardzie w większości ponoszą sami szusujący. Zazwyczaj nie dostosowują prędkości do warunków panujących na stoku, a także do swoich własnych umiejętności i formy. Sypiący śnieg i szarżowanie to fatalne połączenie, podobnie jak świeżo upieczony narciarz przekonany o wysokich umiejętnościach (specjaliści tę drugą sytuację porównują do zdarzeń drogowych, na których młodzi kierowcy również stanowią duże zagrożenie). Przyczyną wypadków na stoku jest także brak wyobraźni, lekkomyślność i brak uważności na innych narciarzy. Bywa i tak, że przeceniamy swoje siły – i albo ruszamy na stok wprost po długiej podróży, w dodatku bez wcześniejszego przygotowania kondycyjnego, albo szusujemy tak długo, jak się da, mimo że organizmy odmawia już posłuszeństwa. Zmęczenie, brak koncentracji powodują, że potrzebujemy więcej czasu na reakcję, co przy dużej prędkości prowadzi wprost do nieszczęścia. Wypadki zdarzają się też przez źle przygotowany sprzęt, nieznajomość przepisów narciarskich, brak pokory wobec sił natury, a i przez (na szczęście coraz rzadziej) szusowanie po spożyciu alkoholu.
Kto za płaci za pomoc na stoku i w szpitalu? Koszty leczenia za granicą
Wypadek na stoku to konieczność skorzystania z pomocy służb ratownictwa górskiego i lekarzy w szpitalu. W Polsce takie usługi są świadczone bezpłatnie, jednakże wiele kontuzji kończy się długotrwałą rehabilitacją, najczęściej opłacaną z własnych pieniędzy poszkodowanego. Za granicą na terenie Europy mamy pomoc świadczoną w ramach Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego, ale należy pamiętać, że refundowana jest tylko część podstawowych usług medycznych. Za resztę zapłacimy z własnej kieszeni. A są to niemałe kwoty, nierzadko sięgające kilkunastu tysięcy euro. Na przykład – wypadek na nartach w Austrii, w wyniku którego narciarz doznał złamania trzonu kości udowej to koszt około 40 000 zł, a uraz kręgów szyjnych, którego doznał narciarz podczas wypadku na stoku we Francji to wydatek ponad 17 000 euro (na tą kwotę składa się koszt udzielenia natychmiastowej pomocy na stoku, operacja oraz pobyt w szpitalu), oprócz tego, cena za przewiezienia poszkodowanego do Polski wyspecjalizowanym ambulansem lotniczym to dodatkowe 15 000 euro.
(Nie) łam się, ale zabierz ze sobą ubezpieczenie na narty
Co zrobić, żeby ewentualna kontuzja na stoku poza granicami Polski nie zabolała też naszego portfela? To proste – wystarczy odpowiednio dobrane ubezpieczenie na narty, które pokryje koszty leczenia oraz ratownictwa (do wybranej sumy gwarantowanej, na terenie Europy powinny one wynosić minimum 30 000 – 40 000 euro dla kosztów leczenia oraz minimum 5000 – 6000 euro dla kosztów ratownictwa), zapewni wypłatę odszkodowania na wypadek nieszczęśliwego wypadku (w ramach NNW – dla ubezpieczonego oraz w ramach OC – dla poszkodowanej przez ubezpieczonego osoby trzeciej) oraz ochronę bagażu oraz sprzętu sportowego. To najbardziej optymalny zakres polisy na narty. Polisę można znaleźć już od 20 zł na tygodniowy wyjazd. Każdy sam może wybrać odpowiedni dla siebie pakiet pośród różnych wariantów, dodatków czy towarzystw ubezpieczeniowych. Ubezpieczenia narciarskie można porównać w naszym kalkulatorze i od razu wybraną polisę zakupić online.
Szusuj bezpiecznie, ale przezornie
Właściwe przygotowanie do jazdy, profesjonalny sprzęt, spokojne i ostrożne szusowanie niestety nie uchronią nad od wypadku na stoku. I mimo że my uważamy, to inni już niekoniecznie. Dlatego oprócz pokory do warunków pogodowych i świadomości własnych umiejętności trzeba posiadać także ubezpieczenie na narty. Wtedy nawet ewentualny upadek może nas zaboli, może czegoś nauczy, ale nie zrujnuje naszych oszczędności.