Wraz z początkiem grudnia rusza sezon narciarski, który w Alpach potrwa do przełomu marca i kwietnia, a na lodowcach niemal przez cały rok. Wyjazd na stok wymaga nie tylko dobrego przygotowania fizycznego, lecz także zadbania o swoje bezpieczeństwo. W tym celu przygotowaliśmy ranking ubezpieczeń na narty i snowboard w Austrii, Francji, Szwajcarii oraz Włoszech.
Są to najpopularniejsze kierunki wyjazdów polskich narciarzy w Alpy. Przed udaniem się na zagraniczne stoki wyjeżdżający powinni kupić odpowiednią polisę. Jej podstawa to ubezpieczenie kosztów leczenia na kwotę minimum 20-30 tys. euro oraz ratownictwa w wysokości powyżej 5 tys. euro. Tyle mniej więcej kosztuje opieka medyczna w tych krajach.
Warto również rozszerzyć pakiet o ubezpieczenie od następstw od nieszczęśliwych wypadków (NNW) oraz odpowiedzialności cywilnej w życiu prywatnym (OC). To pierwsze w razie wypadku odniesionego na stoku pokryje koszty leczenia czy rehabilitacji. OC będzie pomocne, gdy z naszej winy kontuzji nabawi się osoba trzecia, ponieważ jeśli nas pozwie do sądu, to odszkodowanie zostanie jej wypłacone z polisy.
Ranking ubezpieczeń na narty i snowboard 2017
W naszym zestawieniu spośród kilkudziesięciu ofert towarzystw dostępnych w naszym kalkulatorze, porównaliśmy ceny oraz zakres ochrony najtańszych i najdroższych polis turystycznych na wyjazd na narty lub snowboard do Austrii, Francji, Szwajcarii i Włoch. 
Aktualny ranking ubezpieczeń na narty i snowboard – najdroższe vs. najtańsze
Jest to zdecydowanie najchętniej odwiedzany przez polskich narciarzy kraj. W tym roku zamierza się do niego na narty lub snowboard wybrać 44. proc. z nich – wynika z badania przeprowadzonego przez IPC na zlecenie Tatry Mountain Resorts. Najtańsza polisa jednodniowego wyjazdu kosztuje 3,70 zł. W skład pakietu wchodzi:
- koszty leczenia i ratownictwa do 200 tys. zł,
- NNW do 20 tys. zł.
Największym minusem tej oferty jest brak OC. Ubezpieczenie nie obejmuje również bagażu, sprzętu sportowego czy usługi assistance samochodowego.
Najdroższa polisa jednodniowego wyjazdu do Austrii w przypadku wyjazdu na narty lub snowboard kosztuje 77,50 zł. Obejmuje ochroną:
- koszty leczenia do kwoty 100 tys. euro,
- koszty ratownictwa do kwoty 5 tys. euro,
- OC,
- NNW do kwoty 40 tys. zł,
- pełny assistance,
- ubezpieczenie bagażu do 2 tys. zł.
Podobnie jak w przypadku Austrii, również najtańsza oferta ubezpieczenia jednodniowego wyjazdu na narty lub snowboard do Francji, Szwajcarii oraz Włoch kosztuje 3,70 zł, a najdroższa 77,50 zł. Ich zakres ochrony także jest identyczny jak w dwóch przeanalizowanych wyżej pakietach.
Średnia półka cenowa
Narciarzy i snowboardzistów może też zainteresować oferta ubezpieczenia wyjazdu do któregoś z tych czterech krajów ze średniej półki, jak np. pakiet za 43,23 zł. Ochroną obejmuje:
- koszty leczenia i ratownictwa na kwotę 200 tys. zł,
- NNW do kwoty 20 tys. zł,
- assistance samochodowy do kwoty 4,5 tys. euro.
Dużym minusem tej oferty jest brak OC. Pakiet ochroną nie obejmuje także bagażu i sprzętu.
Dużo korzystniejszym rozwiązaniem wydaje się zakup tylko o ponad 3 zł droższego pakietu w cenie 46,16 zł, ponieważ zawiera znacznie szerszy zakres ochrony. W skład oferty wchodzi:
- koszty leczenia i ratownictwa do kwoty 600 tys. zł,
- OC,
- NNW do kwoty 50 tys. zł,
- assistance samochodowy do kwoty 4,5 tys. euro,
- ubezpieczenie bagażu i sprzętu sportowego do 1,5 tys. zł.
Jakie więc ubezpieczenie wybrać wybierając się za granicę na narty lub snowboard. Przede wszystkim dostosowane do swoich indywidualnych potrzeb. Warto posiadać polisę z odpowiednio wysoką sumą gwarantowaną kosztów leczenia i ratownictwa, a także NNW i OC. Jeżeli jednak nie posiadamy własnego sprzętu sportowego, tylko wypożyczamy go na miejscu, to oczywiście nasz pakiet nie musi zawierać tej opcji.
W prosty sposób w ciągu kilku minut porównać ze sobą kilkadziesiąt ofert towarzystw można za pomocą naszego kalkulatora. Gdy zakupimy online którąś z nich, na naszą skrzynkę mailową zostanie wysłana umowa. Wystarczy ją podpisać i wydrukować dokument, a następnie bezpiecznie udać się na stok.
